Pamiętam, jak po raz pierwszy ją ujrzałem. Piękna, dojrzała kobieta, przepełniona tajemniczym bólem. Było cicho i spokojnie, ciemno za oknem. Była jak zmęczony motyl, który zagubił się w ciemności. Jej oczy były przygaszone, a głos – cichy jak szelest liści. Przychodziła do mnie późnym wieczorem, kiedy miasto już zasypiało, jakby w głębi duszy wierzyła, że noc sprzyja szczerym rozmowom.
Na początku nasze spotkania przypominały wędrówkę przez gęsty las. Im dalej zagłębialiśmy się w jej wewnętrzny świat, tym bardziej zdawałem sobie sprawę z tego, jak bardzo jest zagubiona, obolała i samotna. Słowa wypływały z niej powoli, nieśmiało, jakby bała się, że zostaną źle zinterpretowane. Czułem jej lęk, jej niepewność. często po prostu - nie wiedziała.
Z każdą kolejną sesją powoli zaczynała się otwierać. Jak delikatny kwiat, który rozkwita pod wpływem słońca. Słowa, które wcześniej tkwiły głęboko w niej, zaczęły wydostawać się na powierzchnię. Były to słowa o strachu, o samotności, o poczuciu zagubienia.
Pamiętam jedną z naszych rozmów, gdy po kilku miesiącach pracy, nagle się zatrzymała. Spojrzała na mnie z takim zdziwieniem, jakby dopiero teraz uświadomiła sobie, co czuje. „Boję się, że nigdy nie będę szczęśliwa”, wyznała cicho. Wtedy zrozumiałem, że dotarliśmy do głębin, do wewnętrznego świata.
To było jak znalezienie klucza do zagadki, który otworzy wiele drzwi.
Od tego momentu nasze spotkania nabrały nowego wymiaru. Zaczęliśmy nazywać to, co wcześniej było nieuchwytne. Strach stał się lękiem przed porażką, samotność – poczuciem odrzucenia, a zagubienie – brakiem celu. To było jak układanie puzzli, kawałek po kawałku tworzyliśmy obraz jej wewnętrznego świata. Było tam coraz więcej światła, coraz więcej pewności, choć ból nie zelżał.
To był wyczerpujący czas, zarówno dla niej, jak i dla mnie. Obserwowałem, jak zmaga się ze swoimi ciemnościami, jak walczy o to, aby je zrozumieć i zaakceptować. Czułem jej zmęczenie, jej frustrację, ale widziałem też jej determinację. I wysiłek, który podejmuje.
Kiedyś po kilku miesiącach pracy spojrzała na mnie z uśmiechem i powiedziała: „Czuję się, jakbym wreszcie zaczęła oddychać”, poczułem ogromną satysfakcję. To było potwierdzenie, że nasza wspólna praca przyniosła efekty.
Nasze spotkania były jak podróż przez ciemny tunel. Na początku wszystko było niepewne i przerażające. Ale z każdą kolejną sesją tunel stawał się coraz jaśniejszy, aż w końcu wyłoniła się światło. To było piękne doświadczenie, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że nawet najgłębsze rany mogą się zagoić. Nie wiem czy poradzi sobie ze swoim bólem, z historią którą nosi w sobie. Teraz wiem, że z podniesionym czołem próbuje sobie z nimi radzić. I widzę, że odnalazła w sobie siłę, by wchodzić w nieznane i radzić sobie. A czasami, by godzić się z porażką.
Może Ty też potrzebujesz wsparcia, by zacząć przemianę? Jeśli tak, zapraszam na sesję.
Karol Gałkowski
Psychoterapia
Rozwój osobisty Konsultacja
Towarzyszenie Wsparcie
Psychoterapia. Rozwój osobisty. Konsultacja.
Towarzyszenie. Wsparcie.